Powered By Blogger

piątek, 12 października 2012

Pizzy mi się chce!!!

Normalnie chyba już z miesiąc chodziła za mną pizza. Mogłam zamówić- ale niestety moja ulubiona pizzeria- nieczynna :( Więc nie ma to jak "zrób to sam".


Pyszna pizza , na pysznym cieście - nie może się nie udać :)


Ciasto:
  • ½ kg mąki pszennej,
  • 40g drożdży,
  • 250 ml ciepłego  mleka,
  • 1 łyżeczka soli,
  • ½ łyżeczki cukru (pożywka dla drożdży),
  • 2 łyżki oliwy,
Sos do pizzy :
      puszka pomidorów ( całe lub rozdrobnione )
      czosnek ( wg upodobania)
     przyprawa Italia ( Mammita) lub oregano, bazylia, tymianek,sól ...

Wszystko razem miksujemy blenderem




Dodatki:
według upodobań.
Ja dodałam pomidor, szyneczkę,salami, pieczarki, ser .

Wykonanie:
Drożdże rozprowadzić z cukrem i ciepłą wodą lub mlekiem, wymieszać z 4 łyżkami mąki przykryć i odstawić na 15-20 min., do wyrośnięcia. Mąkę wymieszać z solą.

Do mąki z solą wlać rozczyn drożdżowy, wymieszać i zagnieść dość miękkie ciasto, jeżeli będzie za twarde dodać trochę mleka, dodać oliwę, wszystko razem ponownie zagnieść.
Ciasto podczas zagniatania powinno wyglądać tak, jakby zaczynało puchnąć.
Kulę ciasta podzielić na 2 części. Z każdej wywałkować lub rozciągnąć w powietrzu na dłoni duży krążek o średnicy ok. 40 cm.


Placki układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wysmarowanej oliwą. Posmarować sosem pomidorowym nałożyć wybrane przez siebie dodatki. Ja całość rozwałkowuję na dużej blasze od piekarnika. Na starty ser sypię jeszcze przyprawę Italia.


Piec w 220 stopniach ok. 15-20 min., należy pamiętać, że czym cieńsza pizza tym krócej pieczemy.



 SMACZNEGO :)

czwartek, 4 października 2012

Cicho znaczy GŁOŚNO!


  • Kochani moi piszę z apelem , bo może któraś mama przeżywa to co ja kilka lat temu i jest w "problemie" sama. Chciałam zainteresować tematem, może się uda i może komuś pomogę. Mam fajne dzieciaczki :) 2 nastolatki i maleństwo. Dawno temu, gdy najstarsza nastolatka była maleństwem( w sumie przedszkolaczkiem) zaczął się problem " nie do przeskoczenia". W wieku ok 4 lat zauważyłam ,że córka patrzy bokiem na bajki w Tv (nasłuchuje jednym uchem) , myślałam że źle widzi, okulistka stwierdziła że jest wszystko OK ,no to poszłam z córką zbadać słuch- lekki niedosłuch, niczemu nie wadzi-diagnoza. Córka mówiła(mało ) i słyszała dźwięki normalnie. Problem zaczął się gdy przyszła nauka. Nie potrafiła zapamiętać ciągu liczb, o alfabecie nie wspomnę. Prosiłam (na piśmie) aby córka powtarzała zerówkę- nie zgodzono się ( stwierdzono, że nadgoni w końcu jest z grudnia :/ ). Tak trwało to wszystko do 3 lasy, gdy "poproszono" mnie by córka nie przychodziła na test kompetencji, gdyż i tak nic nie napisze a zaniży średnią (sic ! ) Poszła, i zaniżyła :) ,ale przeszła do 4 klasy. Wkurzyło mnie to już , bo efektów zero pomimo moich wysiłków. Poprosiłam o skierowania do PP, tam niczego poważnego nie stwierdzono a wręcz chciano mi wmówić, że to moja wina , że córka nic nie potrafi. Nieważne, nie poddałam się. Byłam u neurologa, skierowanie na EEG- neurolog dziecięcy niczego nie stwierdził.Poszłam więc do neurologa dla dorosłych- facet się przeraził wynikami ( ;) ) skierowanie do CZD w Ligocie. 3 tyg badań różnistych, ostatni dzień audiolog. P.ordynator powiedziała, że nie mają sprzętu dla 9 latek a test jaki posiadają jest tylko do lat 7, ale zobaczą czy to jest to o czym myślą. To było to. Później Kajetany... Po wszystkich badaniach PP skierowała córkę do klasy integracyjnej -ROK ZMARNOWANYCH SZANS !! Nauczyciele nie przygotowani wcale, córka to z czym poszła - zatraciła. Szkoda słów! Oczywiście pod koniec roku dowiedziałam się ,że to moja wina- no niech mają. W międzyczasie ktoś powiedział mi o szkole dla dzieci niesłyszących i niedosłyszących w Zabrzu. Ludzie ! Zmarnowałam 5 lat na szkoły w których moje dziecko było wyśmiewane, które to dziecko miało zerowe wiadomości, która to mała dziewczynka miała takie kompleksy ,że szkoda słów! Zniszczono mi córkę :( Zapisałam ją do skoły nr 42 w Zabrzu i co?! i stał się CUD! - początki trudne , język migowy, nowe otoczenie... Kurcze kobiety, to była moja najlepsza decyzja w życiu! żałuję ,że PP nie kierują do tej szkoły ( lub niechętnie) , niczego nie mówią (mnie nikt z PP w Rudzie Śl. o tej szkole nie mówił, a wręcz byli zbulwersowani i oburzeni ,że chcę tam córkę przenieść) . Wszystkie wymogi jaki PP dała córce ( obniżenie , wydłużony czas pracy...) zostało w szkole nr 42 cofnięte- i nauczyciele zaczęli cisnąć- efekt -świadectwa z paskiem ,stypendium za oceny , została mistrzynią Śląska i Zagłębia w Dart :)) Klasy "liczne" -do 6 osób, podejście nauczycieli rewelacyjne ! Im się chce oni to chyba jacyś "pasjonaci-wariaci" podziwiam to grono pedagogiczne , młodzi fajni i co najważniejsze CHCE im się. I nie ma dla nich beznadziejnych przypadków. Polecam tę szkołę z całego serca. Jest to Zespół szkół w której znajduje się podstawówka, gimnazjum, szkoły zawodowe, liceum oraz szkoła policealna. Kochane kobietki jeśli tylko widzicie ,że jest beznadzieja- tam jej nie ma!
     http://www.zss42.zabrze.pl/
     

sobota, 29 września 2012

Placki z niespodzianką :)

Dzisiaj przyszła mi ochota na placki, bardzo długo ich nie jadłam. Postanowiłam je sobie zrobić, ale nie takie tradycyjne, ale z "czymś" . Tym czymś jest żółty ser , szynka i zielona pietruszka. Wszystko robię na "oko" z racji tego iż lubimy sobie zjeść ;) Zapraszam :)


Potrzebne są :
Ziemniaki - ok 1,5 kg
1 duża cebula
szynka 25 dag
żółty ser 25 dag
garść poszatkowanej, zielonej pietruszki
sól, pieprz ziołowy,
śmietana ,czosnek


Ziemniaki obieramy i trzemy na grubych okach - wygląda to tak :







szynkę i ser mielimy również na grubych okach ( mam maszynkę do mielenia ale można zetrzeć na zwykłej tarce)






Do masy dodajemy cebulę startą najdrobniej, garść pietruszki zielonej oraz przyprawy, wszystko razem mieszamy







Na patelni rozgrzewamy olej i kładziemy placuszki. Z racji tego iż są "luźne" dajemy więcej masy i formujemy. Obsmażamy z obydwu stron , delikatnie przewracając. Ja na podsmażone placuszki wkroiłam troszke mozarelli.
Podajemy ze śmietaną zmieszaną z rozgniecionym czosnkiem mmmmmmmm <3 ;)






S M A C Z N E G O !!!!

wtorek, 18 września 2012

Coś pysznego dla fanów mięsiwa Boeuf Strogonow

     
    Lubię wyzwania, lubię konkursy :) Przy okazji zakupów zauważyłam etykietę konkursową , więc postanowiłam wziąć udział   dlaczego nie?! Może się uda :) Państwa również zapraszam do udziału  ,lub głosowania na mój przepis :)

ZACZYNAMY :

Składniki

  • 1 Opakowanie pieczarek Gardenia (500g)
  • ok 1 kg wołowiny (najlepsza jest polędwica
  • ale można zrazowe)
  • 4 papryki czerwone
  • 6 dużych ogórków konserwowych
  • 1 duża cebula
  • przecier pomidorowy 150 g
  • 1 litr bulionu
  • 1 opakowanie śmietany 200 g
  • 2 łyżki mąki do zagęszczenia
  • olej do podsmażenia
  • przyprawy:
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
  • sól
  • pieprz
  • słodka papryka
  • gałka muszkatułowa (ok 1/2 -starta)

Sposób przygotowania

Z racji tego iż przeważnie gotuję w szybkowarze- dodaję wszystkie składniki (oprócz śmietany) razem do jednego garnka, ale jeśli ktoś nie posiada szybkowaru, podaję kolejność działań.
Mięso płuczemy, kroimy w cienkie paseczki. Podsmażamy na oleju.Dodajemy pod koniec posiekaną cebulę.Przekładamy do większego garnka i zalewamy bulionem i przykrywamy na około 20-30 minut (do miękkości) dodajemy liść laurowy i ziele (BEZ PRZYPRAW, BO MIĘSO BĘDZIE TWARDE!!!). Pieczarki czyścimy, kroimy na plasterki ( na tarce z szerokim okiem - jest szybciej ;) ) ,paprykę i ogórki w kosteczkę lekko podsmażamy. Warzywa wrzucamy do mięsa- gotujemy jeszcze z 5-10 minut. Dodajemy resztę przypraw, koncentrat pomidorowy- doprowadzamy do zagotowania, teraz zagęszczamy śmietanką i mąką, ale jeśli ktoś nie lub, może zagęścić ugotowanym ziemniakiem, lub mąką ziemniaczaną.


SMACZNEGO! :)


piątek, 14 września 2012

"Szlachetna paczka" Jak to pięknie brzmi. Szlachetni ludzie, szlachetnie pomagają ludziom w potrzebie . Szlachetny cel, szlachetne słowa... Pytam się kto na tym zarabia i to tego pilnuje?! W szkole mojej córki- jest niestety bardzo dużo "mniej szlachetnych"- czyli tych , którzy szlachetności raczej potrzebują. Stała się w klasie mojej córki - nazwijmy to - tragedia. Jedyna koleżanka (klasa obejmuje 5 osób) ma sytuację nie o pozazdroszczenia. 16 lat i koniec marzeń:/ Pomijając już to, iż sama ze sobą ma problemy (głuchota) to jeszcze ciężko  zachorowała - 4 dni temu była na OIOMie -ciężka astma, zapalenie płuc i.. dziecko w drodze! :( Jej mama rozbita do cna- nigdy się nie przelewało, w domu sytuacja- no cóż.. znam podobną, ale nieważne- tragiczna wręcz. Mama dziewczyny poskarżyła się na życie i postanowiła zgłosić się do szlachetnych ludzi , rozdających szlachetne paczki...  "SZLACHETNĄ PACZKĘ" otrzymała, nawet bez zająknięcia. I wiecie co ?! tak jak ja dostała, tak wyrzuciła- już nawet nie do kubła PCK, zwyczajnie na śmietnik. Powiedziała, że fakt faktem jest biedna i nie stać ją aby kupić fajnych ciuchów dla siebie i dzieci, ale te SZLACHETNE szmaty to nawet bezdomni psu na legowisko nie dadzą. Więc kochani taka moja myśl, zanim faktycznie komuś pomożemy, zanim zapakujemy SZLACHETNĄ PACZKĘ zastanówmy się kilkakrotnie co do niej wkładamy i dlaczego ten ciuch- prawdopodobnie dlatego, że wstyd nam już w nim wyjść. Jeśli tak jest -nie róbmy z siebie "SZLACHCICÓW" bo nimi jeszcze długo ie będziemy. Jasne , że mnie nie stać kupić nowych ciuchów aby pomóc innym, ale stać mnie na nową czekoladę i stać mnie na nowy olej lub nowy proszek- to też jest szlachetność- mała- ale większa niźli zawartość przepastnej zramolałej szafy. To takie moje maleńkie spostrzeżenia:( Ps. Jeśli jest ktoś , kto może pomóc w jakikolwiek sposób tej rodzinie, podam namiary na szkołę i nazwisko. Może przesłać coś fajnego a może mniej szlachetnego. Proszę roześlijcie mój mały apel.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Leżing, Plażing, Smażing......

Leżing, Plażing, Smażing......

A to wszystko w ciągu chwili w Białce Tatrzańskiej , a dokładnie w 




 Wszystko zaczęło się od "szefa zamieszania" a raczej konkursu na Małego Ambasadora Termy Bania. Wysłałam zdjęcie Agencika, miało być w stroju góralskim , lub z elementami tegoż stroju, ale niestety ni w ząb nie szło u nas nic takiego dostać oprócz... właśnie-  dziwnego, prawie góralskiego kapelusza kibica.
Zaczęła się sesja i nie mogłam się zdecydować, która najfajniejsza fotka :)





W skrócie- niestety nie wygraliśmy konkursu . A było o co walczyć- całoroczna wejściówka do kompleksu.Wygrał go pełnokrwisty góral Jakub. Serdecznie gratulujemy.

Nie spodziewaliśmy się dodatkowych nagród, ale udało się ! Dostaliśmy bilet dla rodziców i Agencika na 2,5 godzinne wejście do strefy głośnej.

SERDECZNIE DZIĘKUJEMY! 

Wykorzystaliśmy go wczoraj. 


Co przeżyliśmy to nasze!


A więc w drogę...!

Wyprawa z małym dzieckiem to już wręcz wyższa szkoła jazdy, ale z maleństwem i dwoma nastolatkami... taaa .

Wyjechaliśmy około 14 by w ten upalny dzień nie smażyć zbytnio bladych nóżek w górskim słońcu. Droga fajna jak do Zakopanego- spokój , ale niezłym szokiem był widok korka wracających już po wojażach gdzieś na odcinki 5 km...., że też niczego nie wynieśliśmy z tej nauki...;)

Na miejscu!

Z racji tego , iż mieliśmy bilety tyklo dla 3 osób, musiałam dokupić 2 dla moich córek : koszt.. no cóż jak dla dorosłego 49 zł od osoby na 2,5 godz.. trochę drogo jak na tak krótki czas, ale zobaczymy...


Weszliśmy i od razu prr.. nie ma dziewczyn- pobiegły gdzieś na zjeżdżalnie- mały z mamusią i tatusiem do brodzika myk!



cieplutka woda, fontanna, pluskacze, kaskady- nie idzie pozować do zdjęcia.. wszystko takie ciekawe...

Idziemy w termy na świeże powietrze :)


bąbellllkiiii ;) 



uczę się pływać -wybaczcie, ale tata nie lubi pokazywać twarzy ;) 

LEŻING, PLAŻING ,SMAŻING ... ;)


A teraz  widoczek z siostrzyczką w tle:

 Świetny plac zabaw z niesamowitym widokiem!



Widok z holu - zapiera dech! 





Siostrzyczki Agencika i TERMA BANIA :)


Jeszcze oczywiście posiłek w restauracji Bania, ale chyba wszyscy wiedzą co to posiłek- nie trzeba wklejać fotek ;)


I do domu!


Taaa, jak już pisałam nie nauczyła nas lekcja z widokiem na korek na Zakopiance. 2 godziny staliśmy, zanim można było zjechać w jakieś boczne drogi by go ominąć- w radio podawali ,że korek opiewał na 4 godzinny postój... :/ 
 Wróciliśmy po północy, było świetnie :)


Plusy i minusy Termy Bania:

Plusy:

1. Świetna lokalizacja, przepiękne widoki zapierająca dech w piersiach
2. Przemiła obsługa
3.Świetne atrakcje nie tylko dla młodzieży ale również starszych ( strefa cicha, saunarium ,SPA...)
4.Łatwy dojazd
5. GIGANTYCZNY PLUS ZA przystosowanie basenów dla osób niepełnosprawnych !
6. Promocyjne ceny biletów w pakietach 
7 . Zniżka dla kupujących on line

Minusy:

Niestety też są :(

1. Ceny -przykro mi to napisać ,ale ceny są wysokie. Szkoda że dzieci w wieku pow 12 lat traktowane są jak dorosłe osoby i płaci się dużo jak za tak krótki czas ( 49 zł osoba za 2,5 h).
2. Brak zniżek dla osób niepełnosprawnych ( dzieci , młodzież i dorosłych), gdzie praktycznie nawet na miejskich basenach są preferowane.

Ale tak czy owak było fajnie, tylko że krótko ;)



Agencik T. says: 

IT'S NOT BAD !


Relację zdawałam ja- Kluska Śląska i Agencik T. ;)









OGŁASZAM WSZEM I WOBEC , ŻE KONKURS ZOSTAJE OTWARTY! 


Co trzeba zrobić?! Nic prostszego ! Trzeba być fanem Kluski Śląskiej na FB tu link:




lubicie zdjęcie konkursowe i udostępniacie je swoim znajomym. 
Lubicie blog.


Dodatkowa nagroda niespodzianka dla najbardziej aktywnych-!!!

Dodatkowo tutaj na blogu pod tym postem wpisują się osoby przez Was polecone, czyli np . "Kizia Mizia- poleciła Iksińska(lub jej nick z bloga) oczywiście wpisujecie adres mailowy ( swój) , który będzie tylko i wyłącznie wykorzystany do skontaktowania się z nagrodzonymi.

PRAWDA , ŻE PROSTE?! 


A oto co jest nagrodą główną:

Jest to rewelacyjny  140 ELEMENTOWY zestaw firmy ZENKER do własnoręcznego wykonywania pralinek, czekoladek i innych słodkości!

 Nie ma nic fajniejszego jak podarowane czekoladki wykonane przez samego siebie.


Rozstrzygnięcie konkursu będzie, gdy liczba fanów na FB i Blogu wyniesie 100.
 




niedziela, 12 sierpnia 2012

Kochane kobietki (i mężczyźni) już niedługo pierwszy konkurs !! 

Zapraszajcie jak największą ilość znajomych! 

Dla osoby, która to zrobi, również przewidziana jest niespodzianka!

wtorek, 24 lipca 2012

a może by tak coś słodkiego?

Uwielbiam słodycze:) Uwielbiam ogólnie dobre jedzenie:) Ale naprawdę dobre. Nie musi byc wykwintne, czyli czekolada z płatkami złota, czy kawior z szampanem, ale musi być DOBRE:).  Na deser proponuję coś lekkiego , a zarazem słodkiego:)

DESER W 5 MINUT :)

Potrzebne produkty:

serek mascarpone ( lub ubita śmietana ewentualnie jogurt)
świeże owoce ( truskawki,maliny, lub jakie kto lubi)
opakowanie ciasteczek ( ja bardzo lubię MISURA BEZ CUKRU O SMAKU JOGURTOWYM - nigdy nie jadłam pyszniejszych )
szczypta cukru waniliowego






Z owoców robimy mus ( ja nie dodaję cukru, ale jeśli dla kogoś to zbyt kwaśne, może sobie pocukrować) do serka szczyptę cukru waniliowego, kruszymy ciasteczka :) wszystko przekładamy i już - pycha. 




Ciasteczka są tak pyszne, że nie potrzeba dodatkowych walorów smakowych dodawać w większych ilościach. Najlepiej smakuje jak się wszystko razem wymiesza :) Czas sporządzenia 5 minut, czas jedzenia -tu jest minus , bo to trwa 30 sekund :((( ehhh

Z czym się mnie je?!

Kluska śląska- czyli ambrozja :) Przepisów w sieci znajdziecie mnóstwo- każdy w sumie dobry. Moje kluski wyglądają jak każde inne,lecz nigdy ,ale to przenigdy nie dodaję jajka- "to je grzych" :) Jak mama uczyła mnie "kulać kluski" ?  Jak w większości śląskich domów- rodzina i tradycja- jest najważniejsza :) Nie wiem czy mama mnie uczyła "kulać kluski" ,czy się z tym Ślązaczka zwyczajnie rodzi;) Wiem jedno, nie ma nic , ale to nic pyszniejszego na świecie  jak niedzielny, tradycyjny śląski obiad. Jak z pewnością wiecie, taki obiad składa się z 3 elementów. Na pierwsze danie jest "nudelzupa" -czyli nic innego jak rosół wołowy ze swojskim makaronem , a na drugie : kluski, modro kapusta i rolada oraz kompot -kompot musi być!

A teraz żenujący żart ;) :P

Ecik miał już 5 lat, a jeszcze nic nie mówił. Pewnego dnia mama podaje mu obiad, 
a Ecik wrzeszczy: 
- A kaj jest kompot?!!! 
Mama zdziwiona: 
- Ecik, to ty umiesz godać? 
- Umia - odpowiada Ecik. 
Mama: 
- To dlaczego dotąd nic nie godołeś? 
- Bo zawsze był kompot!
 
Jak więc widzicie nie wiadomo ,czy dobrze ,czy źle jak kompot jest na stole ;) 
  

Mały teścik - Krem rozświetlający Corine de Farme

Małe testy :)
Otrzymałam 3 próbki 12.04. Pięknie zapakowane, w saszetkę oraz dołączona była ulotka i korespondencja :)
Krem postanowiłam wypróbować tego samego wieczoru po codziennej toalecie. Mam 36 lat, jestem po porodzie i na skórze wychodzą zmiany hormonalne. Niestety moja cera nie jest idealna. Skóra odwodniona, miejscowo przetłuszczająca się z wypryskami. Troszkę obawiałam się, że zaszkodzę jej jeszcze bardziej tym kremem.
Po przygotowaniu skóry pod produkt, otworzyłam saszetkę iiiii ?! - No właśnie: szok 1 : Bardzo mile zaskoczył mnie zapach - przepiękny, soczysty (liczi i borówka tak chyba pachną) niesamowicie kobiecy, szok 2: konsystencja :) tutaj również mile zaskoczona, gdyż konsystencja jest kremo-żelu, co jest plusem przy skórze z problemami ale nie tylko z nimi. Niesamowicie lekki, pięknie wchłaniający się i co najważniejsze niesamowicie wydajny i nie zatyka porów! Po pierwszym zastosowaniu (na noc), od razu poczułam ulgę ma mojej twarzy- krem ukoił moją zmęczoną twarz, piękny zapach ukoił stres -niesamowite uczucie :). Był jeden minus - zaczęło mnie szczypać we wrażliwych miejscach, ale postanowiłam wypróbować dalej (1 saszetka ma 5 ml, wystarczyło mi jej na 4, 5 smarowania). Następnego ranka powtórzyłam. Już nie szczypało - przypuszczam, że skóra w miejscach odwodnionych "wpijała" zawartość kremu i to był efekt.
Po 2 zastosowaniu, co zauważyłam:
1. skóra wypoczęta ( jak po dobrym zabiegu kosmetycznym),
2. idealny krem pod makijaż!
Po zastosowaniu 3 próbek (3 ma jeszcze 1 smarowanie) stwierdzam co następuje :
1. Idealny do każdej cery,
2. Odpręża,
3. Niesamowicie szybko nawilża,
4. Buzia stała się gładsza i bardziej promienna,
5. lekko matowi miejsca tłuste, jest idealny dla wrażliwej skóry.

Polecam go z całą stanowczością. Kupię ten produkt na 100 %. Dziękuję za możliwość przetestowania, bo właśnie znalazłam "mój krem", a tak przeszłabym obok niego obojętnie. Pozdrawiam."


Miło się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam na ich stronie swoją opinię :) 

 http://www.forte-sweden.com/produkty/nasze-marki/corrine-de-farme/produkty-dla-kobiet 

Serio, bardzo fajny krem :)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Powitanie:)

Jestem kobietą. Ślązaczką rodowitą od kilkunastu pokoleń. Zaradną i lubiącą dom. Jestem kobietą, która nie siedzi w oknie i wypatruje co sąsiadka sobie nowego kupiła, gdyż nie mam na to czasu. Jestem sobą, jestem mamą "przenajświetniejszej" trójcy ;) . Żoną też jestem. Jestem kobietą, która lubi kobiecość.